Lubię musicale, ale w których więcej się śpiewa niż tańczy (Grease, Rocky Horror,
Czarnoksiężnik z krainy Oz), zainteresowałem się filmem ze względu na Gene'a oraz liczne
Oscary.
Zawiodłem się, film był nudny, sceny taneczne były dla mnie obojętne - nie potrafię
zauważyć w tym piękna i polotu. Intryga jest ale oczywiście wszystko zostaje rozwiane w
banalny, disneyowski sposób - tj. żyli długo i szczęśliwie.
5/10
Też się zawiodłam. Momentami musiałam przewijać film do przodu, bo mnie nużył. A ja tak lubię musicale!
Przesada. Faktycznie zabrakło trochę piosenek tak kozackich jak np. z Deszczowej piosenki, ale taniec, choreografia to także cechy musicalu. A w tym filmie aktorzy pokazali wysoki poziom tańca. Poza tym również muzyka była na wysokim poziomie, chodź nie raz pozbawiona śpiewu. Fabuła była taka jaka miała być, lekka, przyjemna i dziwne by było gdyby zabrakło happy endu w musicalu-romansie lat 50;)