film jest OK. natomiast scena w której bibliofil(!!!) czyta starodruk (czy rekopis, juz nie pamietam) w samolocie na kolanach jedzac nad nim kanapkę to prawdziwa groza tego filmu :)))
aha! bardzo dobra muzyka!
Chyba tylko rzucanie książkami u Dana Browna jest gorsze, bo tam całe regały starodruków lecą na potrzeby akcji.
A jak głosił wierszyk z mojego elementarza: 'Lecz pamiętajcie, moi mili, że książka do czytania służy/Nie do nurzania jej w kałuży/Gięcia, brudzenia i mazania - /Z książką jest przyjaźń nakazana!'
To miało uwidocznić, że Depp nie dzielił, w przeciwieństwie do innych postaci przedstawionych w filmie, kolekcjonerskiego sentymentalizmu do starych ksiąg. Dla niego była to tylko chałtura.
Tak, on je traktował jako źródło dochodu, bo potrafił wyceniać księgozbiory. Przynajmniej tak odbieram jego postać w filmie, książki jeszcze nie czytałam.
Z drugiej strony, aby mieć taką wiedzę, trzeba mieć pasję...
ale tych dwóch braci też nie szanowało książek, palili nad tą deepa, sam właściciel nie dbał o swoją właśność
Nieee,myślę,że to nadinterpretacja. W ten sam sposób postępują wszyscy,również jego klienci...dotykanie tego typu książek łapami.. buuu
Zgadzam się w 100%. Cholernie wkurzało mnie jak palił sobie papierosa nad tymi książkami. Tak jakby nie przygotował się do roli, w ogóle mnie nie przekonał w tym filmie, jedzenie, rzucanie książkami, noszenie jej w jakiejś torbie, trzymanie za lodówką przy szkodliwym pierwiastku freonie. A propos tego co napisał kosobi to nawet jeśli dla niego to była tylko chałtura to z racji zawodu nie sądzę by ktoś tak się obchodził z książkami, nawet zwykły laik, a i ostatnia scena z filmu pokazała czy faktycznie nie posiadł owego sentymentalizmu.
Ale tak to właśnie miało wyglądać. Przecież to nie Depp zdecydował, że bohater będzie palił nad książkami papierosa czy jadł kanapkę.
Możliwe. Nie wiem kto tak zadecydował, ale wygląda to słabo. A wielki znawca książek, na początku filmu przedstawiony jako najlepszy w tej branży, nawet jeśli ma je daleko w poważaniu to jeśli jest profesjonalistą na pewno nie obchodził by się z przedmiotem zawodowym w ten sposób.
Moim zdaniem to świetnie pokazuje, jaką osobą jest Corso, a równocześnie dla mnie stanowi takie mrugnięcie okiem do widza, taki element satyryczny :) Sama pracuję z dawnymi książkami i sceny te robią na mnie mocne wrażenie ;)
Przepraszam za czepialstwo po latach, ale freony to nie pierwiastki a grupa chloro- i fluoropochodnych węglowodorów alifatycznych. A samo słowo freon jest zarejestrowanym znakiem handlowym należącym do koncernu DuPont znanego swoją drogą ze skażaniem we wszelki możliwy sposób środowiska.
tak, to było straszne. Tym braciom też popiół z papierosów spadał na książkę, dotykali te tomy brudnymi łapskami... jak bezcenny księgozbiór w bibliotece tej baronowej groził rychłym spłonięciem to Deep nawet nie spojrzał na ten regał, tylko ratował płaszcz.