O młodości Antoniego a właściwie Fernando Martinsa de Bulhões wiadomo niewiele a mimo to film "podważa" większość faktów. Żeby urozmaicić historię dodano rywalizację o kobietę, zabójstwo i pokutę czyli fabułę znaną z "Misji". Jeśli chodzi już o samo życie świętego, cóż, katolicki etos całkowitej pokory nie przemawia do mnie, a główny aktor mi tej postawy nie przybliża.
Do takich filmów trzeba mieć duży dystans, jeśli chodzi o przekaz faktów. One mają pobudzać wiarę, ocieplać serce- tego nie mógłby dokonać wierny, suchy dokument. To film także o przyjaźni, może nie istniejącej w historii św. Antoniego, lecz bardzo ciepłej i zabawnej. Wielki plus za poczucie humoru. O dziwo, nie ma tam żadnych absurdów, jakich mnóstwo w innych filmach o tematyce religijnej.