PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=548252}

Jestem Bogiem

Limitless
7,6 344 102
oceny
7,6 10 1 344102
6,2 23
oceny krytyków
Jestem Bogiem
powrót do forum filmu Jestem Bogiem

Jest to jedyny film, który zrobił tak duże wrażenie na mnie w specyficzny sposób. Sam film tak zwiększa motywacje, pobudza, zmusza do myślenia, że to Jemu zawdzięczam zaliczenie wkońcu egzaminów, poukładanie spraw i wyśmienite pomysły - niedługo będę patentował :) Nie zgodze się z ludźmi, którzy twierdzą, że ten film jest tylko o narkotykach - tylko ślepiec będzie widział wyłącznie dragi. Jeśli ktoś zna jakieś ciekawe filmy o dążeniu do celu, możliwościach umysłu i wpływu ogromnej motywacji na sukces w życiu to bym bardzo prosił o tytuł. Film jest rewelacyjny i gdyby nie kilka mankamentów, drażniących momentów byłaby 10+ulubione.

ocenił(a) film na 8
patrykstudia

Idealnie powiedziane! Mam takie same zdanie i zgadzam się w 100%.

ocenił(a) film na 7
patrykstudia

A czym jest sukces? Co jest w życiu naprawdę ważne? Pogoń za kasą? Może, dla niektórych. Do grobu nie weźmiesz ze sobą ani centa. Prawdziwy sukces to spokój umysłu.

ocenił(a) film na 10
Paracelsus_93

Sukces jest tym czym go definiujemy (dla każdego co innego:) Zależnie od prania umysłu jakie przechodzi od dziecka, jedni na bycie trybikiem w machinie (oczekującej efektywności, wyników -sukces np. w tzw. sporcie, którym faszerują się przed TV współczesne "Minionki" siedząc na kanapie i tyjąc od piwa w toksycznej puszce z glinu).

Dla kamikadze sukcesem będzie okupić swą śmierć śmiercią wielu tzw wrogów. Dla ofiar sekty zwanej kościołem min. nawrucenie, umartwienie kiedyś dla pochodów biczowników, a wcześniej wycinanie całych narodów pogan w imię tzw. Boga. Dla korposzczurów sukcesem będą wskaźniki, dla uprawiających kult ciężkiej pracy pot i zgryzoty trudu. Dla jeszcze innych ofiar systemu jakie kolwiek nagrody, lub cele (ludzki umysł jest jak komputer i wszystko można wprogramować co pokazały sekty iróżne ideologie np. Tzw. Świadectwa świętych, lub robienie z pod ludzi mydła na masową skale).

Ogólnie rzecz biorąc sukcesem wydaje się SAMO-realizacja (czyli podążaniem za głosem serca. Czyli być SOBĄ, wolnym od indoktrynacji na jakieś sztuczne cele, wrogie sobie, czyli pokojowi i szczęściu jednostki. Dla której szczęściem może być cokolwiek, też obfitość min. przejawiona jako dobrobyt materii. Ale warto wiedzieć, że nie prowadzi doń droga proponowana przez pop kulturę, czyli walka. Walka zabiera energie i to wyraz glupoty, np. Sportowcy niszczą zdrowie, kult bohaterów w TV to nastawianie na nią, czyli trud, cierpienie. Co weszło głęboko w kulture.


Choć pieniądze szczęścia nie dają, wiele pomagają w kontekście gry o przetrwanie, robiącej z ludzi niewolników (niewolnictwo nie zniknęło tylko wyewoluowało, jak totalitaryzm ciemnoty, tzw. demokracja. Mówi się, sugeruje w TV i prasie masie, tresowanej w szkole na powtarzanie formułek, co mają myśleć, co jest jakie. Po czym ta głosuje, mając wybór między kilkoma podstawionymi opcjami, które zmieniają się co wybory tworząc pozory walki, jak w sporcie by budzić emocje. Wg zasady dziel i rządź. Obecnie szykuje się starcie całych cywilizacji... muzułmanów sprowadzono i utrzymuje się na potrzeby wielkiej burdy..

Najlepiej napuszcza się jednych na drugich, ludzie tym bardziej nie myślą gdy emocjonalnie się ich programuje i konfliktuje (duchowość tak samo wypaczono konfliktując z materią, a nie chodzi o skrajności, a drogę środka co sugerował już mit o locie Ikara. Dostał on wskazówki,aby nie za wysoko i nie za nisko. Skrajności to nie świadomość, programy, szablony.

Wolność wg. mnie polega na wyczuciu zamiast myśleniu szablonami, czyli kategoriami tzw. zła i dobra (które zależy znów od systemu indoktrynacji w danym środowisku).

Dla jednych pieniądze są złe, dla drugich dobre, a to tylko urzyteczne, bardzo praktyczne narzędzie (ekwiwalent wymiany pracy, przysług, czyli DOBRA wnoszonego na rzecz drugiej strony). Choć i tego można nadużyć, jako narzędzie niewoli, lichwa, podatki, kary, wysokie poprzeczki przy indoktrynacji na prace w znoju i trudzie (jak koduje się warunki sukcesu u ludzi masowo). Człowiek naturalnie u ika trudu i dąży do łatwości, zakodować mu bogactwo z trudem to uczynić z niego masochistę, albo sadystę, który będzie za ochłapy zaganiał inych do tzw. "ciężkiej pracy". Sukces to robić to co sie lubi, a pieniądze wtedy stanowią dodatek, a nie cel, jako zapłata za cierpienie, walkę ze sobą (czyli próba zmuszania dl czegoś czego się normalnie nie robiło by, bo nie lubi itp.). Więc tzw. motywacja to wyraz niewolniczej tresury, znanej ze szkoły..

Dlatego nie dziwie się tobie, że to temat kontrowersyjny.
Człowiek wewnętrznie wolny, nie ma problemów z motywacją, bo żyje w zgodzie ze sobą
Ale kto jest całkiem wolny dziś, gdy zewsząd propaganda i rzesza niewolników.. oraz cały styl, życia dla celów zewnętrznych, na pokaz i ciągłe ocenianie sie.

Pieniądze są ok., jak inne dobra, np. technologia.
Ale przecenienie ich, to wyraz niewoli (bo najważniejszy, najbliższy jest pokój duchowy - jak zauważyłeś /piszę ten post ogólnie, dla innych i jako odp. na pytanie czym jest, być może sukces).

Kto kocha to co robi nie potrzebuje motywacji, a ten kto się zmusza i coś w nim stawia opór.
Jednak wiele ułatwia zrozumienie, że świat jest dla nas TERAZ i wszystko, także uchodzące w duchowości za złe, wartości.

wg. mnie warto robić to co cieszy, choćby to było życie chwilą
Np. Cieszenie się dziełami sztuki w ogrodzie, który się komponuje dla przyjemności
Marzenia, dalekie wyprawy w konforcie i zasobności, a nie tylko dopięte na ostatni guzik, brawurowe trochę.

Cokolwiek.

Jeśli odrzuci się pieniądze to chyba z buntu przeciw ich przecenianiu.
Warto odrzucić same programy na trud, wyrzeczenia, bo to one powodują cierpienie
(pieniądze są urzywane w niewolniczej kulturze jako przynenta, wynik finansowy..
Ale ta kultura kończy sie i cieszmy się nią do puki trwa.
Widzę oczami wyobraźni pełną automatyzacje i zniesienie własności prywatnej...)

Puki co wolę bogactwo, bo wiem, że jest DARMOWE gdyż ten świat daje nam ot tak to o czym myślimy z radością szczególnie. Patrz potęga podświadomości, "proś, a będzie ci dane", albo bogać się kiedy śpisz czy transerfing rzeczywistosci, nie mówiąc już o sekrecie Rondy B. Lub kultowym "Myśl i bogać się" N. Hilla

Wiesz zapewne, że żyjemy w wirtualnym świecie.
Chodzi o umiejętnoś cieszenia się TERAZ, w tym kontekscie, w tej kulturze i z tymi ludzmi, czyli w tych systemach wartosci odnajdywanie.

Nie akceptacja oznacza cierpienie.

Sam wierze, wiem, że sami tworzymy rzeczywistość (kreacja siłą umysłu i serca)
Więc dla mnie nic nie jest takie ... no.. złe.. lub trudne, czy cierpkie (choć to pranie umysłu sugeruje).

Jeśli nie zabiorę pieniędzy ze sobą, to zabiorę ze soba wspomnienia...
(Wolność finansowa sprzyja do tworzenia tych miłych, a nie niewolnictwa od do robiąc coś z musu)

Czasem zastanawiam sie co miałbym robić na tym świecie
jak nie sięgać po wyzwania, grać w te gry z ludźmi.

Bo wiesz, gdyby w życiu chodziło tylko o przetrwanie (jak sugerują toksyczne ideologie, kościoły i sekty)
To nie miało by ono absolutnie żadnego sensu (przynajmniej pozytywnego , dobrego - one twierdzą, że to zesłanie, za karę, czyli łagier i się bogacą same rzerując na ludzkiej głupocie, czyli niewiedzy czym jest świat i życie).

A życie jest sposobem na istnienie, świat rajem, jako ogromne pole możliwosci
(Gdzie każdy dostaje to w co wierzy. W zło, zło, w dobro dobro).



ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Wychodzi na to, że ludzie najbardziej wolni byli u zarania dziejów - ludy zbieracko-łowieckie. Żyli w niewielkich grupach. Możliwości "prania mózgu" bardzo ograniczone w porównaniu z dzisiejszymi czasami. Brak państwa, Kościoła, społeczeństwa, kodeksów postępowań, ideologii, mody, mass mediów.
Dzisiaj nasze życie jest zaprogramowane. Z góry wiadomo, że szkoła, praca, kredyt, samochód, byle do piątku, byle do urlopu. A w poniedziałek depresja. Kiedyś nie było poniedziałku. To wymysł :)

ocenił(a) film na 10
dolnoslazak

Tak naprawdę ta wolność jest względna.
Zwierzęta są wolne, ale chyba jest im nudno w lesie.
W niewoli jeżdżą z właścicielami na wakacje, chodzą po plaży, patrzą z za szyby.

kiedyś nie liczono czasu.
w afryce mawiają podobno "Europejczycy mają zegarki, a my wolność."
Organizacja tego wymaga.. (ale za to, bardzo wiele oferuje jako bogate możliwości - loty w kosmos itp). Filmy S-F z czasem stają się rzeczywistością:)

Na szczęście ten wymuszany wychowaniem kult wyników, pracy odchodzi..
Jesteśmy na progu pełnej automatyzacji (czytam, że nawet sztuczna inteligencja pisać będzie programy:)
Już mamy samochody, które jeżdżą bez kierowcy wykorzystując tego typu samo ucząc się algorytmy (produkowane seryjne za 2 tygodnie jako nowy standard - marka Tesla). Są już drukarki 3d do budowy prostych budynków, to się udoskonali.
Wszystko przyspiesza, po ew. wojnie nie będzie potrzeby zbrojenia i postarzania produktów..
Wtedy wypłyną super-technologie, które nie były korzystne w systemie wymuszającym potrzebę pracy na wciąż psujące się produkty i zużywane zasoby.. energie, ropę..

W sumie życie to gra.
Ja się cieszę bo nauczyłem się, że sami je tworzymy przez sposób myślenia.
Mój bunt przemija, bo kropla po kropli wyciskam z siebie mentalnego niewolnika (byłem dawniej b. religijny stąd wewnętrzne samoograniczenia /gdy ojcu się pod koniec życia coś nie poszło.. nie dokończył wielkiej inwestycji bo zabrakło mu pieniędzy i musiał sprzedać 2 dochodowe nieruchomości - miał zasadę nie brania kredytów).
To ja chodząc do kościoła w duchu cieszyłem się bo nauczono mnie tam, że bogaty nie wejdzie do królestwa niebieskiego..
Teraz dopiero się uczę cieszyć z tego, zamiast myśleć jak ortodoks, wg. toksycznych programów.

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

\nauczono nas cierpieć, umartwiać, trudzić się.
Zamiast wspierać talenty, dążyć do samorealizacji uczyć się i pracować dla kasy, bo to się opłaca (a być szczęśliwym, bawić się dobrze realizując pasję na zawodowej drodze nie).
Moi rodzice byli ofiarami systemu oceniania się wg. owoców pracy (pracoholicy nie stworzyli ciepłego ogniska rodzinnego więc będąc podatny na "bombardowanie miłością" spędzałem chętnie czas w rożnych katolickich organizacjach, odrazach itp).
W kręgach literatury rozwoju osobistego słyszy się, czyta często powiedzenie:

Rób to co kochasz, a nigdy w życiu nie będziesz musiał pracować.

Można też ułatwić sobie życie i brać prace za zabawę, będąc na luzie.

Przecież zawsze sami regulujemy soebie wewnatrzną grę myśli i iczuć.

Życie to gra i jak w każdej muszą być wyzwania, jak atrakcyjne górki i dołki w teranowym rajdzie. Z ich pokonywania ma się satysfakcje. Tak jak w filmach reżyserzy fundują bohatreą rózne problemy, dla naszej przydody, abyśby te ze 2 godziny żyli ich życiami, mając ciekawe doświadczania.

My tu robimy to samo, ale boimy się wyzwań, boimy ryzyka bo wmówiono nam że życie to kara itp. Przecież do gier komputerowych nikt dzieciaków nie zmusza, tam jest problem na problemie. Bawią się, uczą, przewracają ale idą dlaej bo wiedzią że ideą tego jest ZABAWA.

Dlatego gdy zmienia się sam sposób myślenia zmieniają sie uczucia, wiara się rozwija gdy nie ma lęku (gdy nie demonizuje się ryzyka). Mało osób szuka nowych dróg bo TV zakłada lęki. Ludzie boją się porażki, nie powodzenia. Ale życie to przygoda, gdy się nie uda to NIE POWÓD do nie zadowolenia (ale tresura w szkole kazała nam czuć się źle gdy popełnimy błąd). Więc dalej sami się oceniamy chcąc idealni, bezbłędni ludzie na forach wytykają sobie literówki, tak jak byli by na dyktandzie bo im to wytykano. To jak fala w wojsku, ofiary ofiar stają się nowymi katami.. Rewolucja to przerwie pochłaniając ofiary, ale przecież my tak naprawdę nigdy nie umieramy, bo świat to rodzaj symulacji jak w filmie trzynaste piętro:

http://www.filmweb.pl/film/Trzynaste+pi%C4%99tro-1999-30840

Zmieniamy podejście zmienia się doświadczenie jak w innym obrazie:

http://www.filmweb.pl/Zycie.Jest.Piekne


Jeśli chodzi o praktyczną definicje wolności
oprócz poczucia wolności, zadowolenia co jest najbardziej istocne
ale rozwój polega min. na stymulacji negatywnej, problemami, możliwosciami na lepsze zmiany!

Więc wolnym mówię o niewoli aby dalej sięgnęli.
Każdy jest wolny na tyle na ile uważa.
Ale jeśli wierzy w ograniczone możliwości choćby czuł i żył super to sam się ogranicza
będąc niewolnikiem szablonów w których życie.

Życie jak opowiadano w filmie sekret moze być ciekawą przygodą..
Im większa wiedza o świecie, o możliwosciach umysłu, im większa wiara, pewność siebie
tym większe pole wolnosci, bo mamy wtedy większy wybór.

Człowiek nie świadomy żyjący w jednym miejscu, słuchający jednej idei, choćby miał tone złota wiedzie ubogie życie. Bo może byc Aborygenem na zakazanej, chronionej prawem wyspie (rezerwat). Co dzień robić to samo i nie wiedzieć że gdzieś tam sto km dalej jest przebogata cywilizacja, gdzie to złoto, które znalazł w skalnej podwodnej grocie (ukryte przez piratów 200 lat temu) to ogromne bogactwo za które może kupić sobie państwo..

Ale że nie ma wiedzy, to nie ma wyboru, czyli wolności (mimo że formalnie jest 100% wolny)
Gdyby nawet z tym złotem popłynął do świata, albo cywilizacja przyszła doń uznając tę jego własność. To wcześniej czy później został by wykorzystany nie umiejąc się po niej poruszać (co najlepiej byłby marionetką, takim np. władcą obwieszonym złotem, który myśli że rządzi, a ktoś mu podpowiada co ma myśleć i robić). Lub nawet gdyby był od dziecka na Ziemi (w cywilizacji) to.. ech.. wszystko jest względne - przypomniałem sobie.

Zawsze jesteśmy w części wolni w części nie. Co cokolwiek by było tu lub tam (w głowie).
Więc to ostatecznie my wybieramy definicje..
Uczę się, że mój pogląd nie rożna się prawda obiektywna:)
Każdy z nas ma programy wg. których żyje i się rozwija.
Nie ma złych i dobrych programów, są tylko złe lub dobre uczucia.
Storo życie to gra, zabawa dla rozrywki, to chodzi o to aby mieć ciekawe, bogate doświadczenie. Wszytko jest względne, bez zimy nie ma wiosny, bez trudu łatwości, bez niewolni (poczucia) wolność. Tak jak bez nie zadowolenia zadowalania. Wszystko nas ubogaca się się do czegoś przydaje. Więc złapałem się sam na negatywnym myśleniu:D
'Robiąc problem z niczego dla samego tworzania sytuacji do roziwązania (jak w labirynty, rebusy zabawa). Tworzy się zadanie, przeszkodę aby ja przejść. Poczucie ograniczenia, aby pokonać je. Mam pragnienie powiększania wiedzy, na jakiś czas zatrzymałem się rozpraszajac światem (masą filmików na YouTuba, dyskusjami tego typu).

A przecież mam prostą drogę do celu.
Każdy bawi się w jakieś cele, ma jakieś ideę.
Chodzi o samą samorealizacje, nie ma lepszych i gorszych marzeń.
Ale dyskusja jest ciekawa, tam przeglądamy się, szukamy inspiracji (uczymy i zmieniamy bogacąc wzajemnie o nowe myśli).

Tak więc wycofuję się z narzekania
Heh, najśmieszniej narzekać na narzekanie narzekających (do niedawna sam to robiłem nie widząc tego u siebie. Jezus to zauważył radząc: Gdy widzisz drzazgę w oku bliźniego sięgnij po belkę do oka swego). Czyli zajmij się sobą zamiast szukać problemów u innych.

Mam różne pasje, ale rodzice chcieli abym był jak oni (kariera, dla uznania i kasy).
To też może być ciekawą zabawą, ale nie ma to jak rozwój pasji (najpierw, a potem kto wie
co się zrobi jeśli jedno się znudzi).
Więc ja sam chciałem robić z siebie niewolnika, tym bardziej z trudem zmuszając się do realizacji pewnych wyzwań (mimo, że nie mam za grosz samodyscypliny bo nie miałem - prócz szkoły obowiązków, a rodzice mnie trochę rozpuszczali. Choć też oczekiwali zainteresowania ich pracą.. czego unikałem. Bo jako pracoholicy nie mielić czasu na relacje z dziećmi, a na budowie ojca funkcjonując jako jeden z pracowników, do zrób to zrób tamto, sprawdź to, idż tam i wyglądaj betoniarek..) Więc sam jestem skażony, głęboko tą ideą oceniania się, niespełnionego oczekiwania (niezadowalania ze strony rodziców, bo nie chciałem robić tego co oni czyli pracować, w tym czego nie lubiłem, a co realizowali oni).
Konflikt pokoleniowy, wartości, uczuć co do wyboru w życiu zajęć. Trochę tak z filmu stowarzyszenie umarłych poetów. Tak więc okazało się że to swego rodzaju trama, poczucie zobowiązania.. (czyli wynik prania mózgu przez rodziców na kult pracy, zanim mi odpuścili i pozwolili nic nie robić). A chodziłem tu jak troll i przy co której okazji rozpisywałem się o niewolnictwie (podświadomie chcąc wykazać przez nadal żyjącą matką, która wg. zaangażowania, czyli nie zaangażowania w pracę mnie zawsze oceniała - warunkując tak swą miłość). Nie uczułem się nawet w szkol;e (więc dla rodziny jestem trochę czarną owcą, to tylko trwoni ich ciężko zarobione, a raczej zawsze skąpiono pieniądze trochę jak w filmie "Bezcenny dar"). już z oszczędności czasu, bo szkoda tworzyć tylko do szuflady \\\Nie piszę pamiętnika (ale nawyk został:) więc tu się wygadałem:) Dzięki za wysłuchanie, za cierp ilość w tej dziwnej dyskusji (z długimi monologami) ale może, mam nadzieje (bo tak bywa) też komuś się to przyda:)











ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Mnie pełna automatyzacja cieszy. Wyzwoli nas od bycia narzędziem/koniem zaprzęgowym.
(W Chinach powstała firma kurierska bazująca na dronach)
Rozwój medycyny, genetyki, wiedzy o ludzkim mózgu to również świetlana przyszłość.

- Mysz z wszczepionym ludzkim chromosomem posiadająca na swym grzbiecie ludzkie ucho.
- Naukowcom udało się inkorporować pajęcze geny odpowiedzialne za produkcje nici do genotypu kozy. Tym samym kozie mleko jednocześnie produkuje wytrzymalszą od stali pajęczą sieć

Takich nowinek jest coraz więcej.

ocenił(a) film na 10
Paracelsus_93

I co dalej?

Mam ciekawy przykład przypominający Ediego z filmu
https://www.youtube.com/watch?v=TNiraqBxdIw&spfreload=10

ocenił(a) film na 6
patrykstudia

Na mnie tak zadziałał tylko "Whiplash".

ocenił(a) film na 8
patrykstudia

umarłem z tej opowieści

patrykstudia

Jak najbardziej się zgadzam. Film niesamowicie motywuje i niejako zmusza do głębszej refleksji na temat programowania neuroasosjacyjnego. Osobiście uważam, że my ludzie mamy możliwość idealnej stymulacji naszego mózgu, w taki sposób, aby przynajmniej w (około) 70/80% wykorzystywać cały potencjał. Da się do tego dojść, ale potrzeba dużo wiedzy, doświadczenia, a co najważniejsze wielu ćwiczeń na stymulację mózgu. Wszystko musi być ze sobą skorelowane, umiejętności analityczne, logika, inteligencja (wszystkie rodzaje), intuicja, pamięć, koncentracja i kreatywność. Do tego odpowiednia dieta, aktywność fizyczna i wiele innych czynników. :)

Film oceniam na 9/10.
Pozdrawiam,
Mateoo

patrykstudia

Na proszkach, czy po prostu film tak Cię zmotywował? :P Przecież te zdolności miał wyłącznie po spożyciu, jest to film o wspomaganiu siebie jakimiś środkami, fajnie jakby np zrobili coś takiego, że te tabletki wzmacniają jedynie pewność siebie, w sensie ukazanie jak wiele tracimy właśnie kiedy nam tej pewności brakuje. No ale niestety, film bazuje na spożywaniu proszków które bezpośrednio wspomagają pracę mózgu w każdym aspekcie, chociaż jest powiedziane, że najlepiej działają na inteligentnych, ale to też trochę jak z innymi takimi środkami. :P Fajnie że film kogoś motywuje, trochę mnie to zaskoczyło, faktycznie na początku główny bohater przypomina wrak człowieka, wielu ludzi może się z nim utożsamić, w efekcie film wywołuje na nich takie wrażenie i motywuje do zmian, co jest pozytywne, choć sama treść filmu jest żadna. Ciekawa jest końcówka, że udało mu się zmienić recepturę tak, że wystarczyło jedno spożycie i przestał ich potrzebować. W filmie jest wyraźnie pokazane, że normalne tabletki zabijają, więc musiał zmienić ich recepturę, czyli dzięki nim wytworzył nową wartość, co odróżnia od zwykłego ćpania, które jest skrajnie destrukcyjne.

ocenił(a) film na 8
patrykstudia

Władca Pierścieni, dążenie do celu i możliwości umysłu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones