Nie rozumię kościoła, która zawsze jest za NIE jeśli chodzi o takiego typu filmy jak Ostatnie kuszenie Chrystusa. Po pierwsze ten film jest bardzo religijny, co prawda, jest w nim całkiem inne ujęcie, inna interpretacja, ale za to bardziej uczłowieczona postaci Jezusa Chrystusa. Po drugie takifilm może służuć jako sposób do nawrócenia. Podobał mi się bardzo, cieszę się, że łamie stereotyp Judasza jako zdrajcę, przedstawiając go w świetle największego przyjaciela Jezusa. Bardzo wspaniałym przeżyciem była wizja ukazania, co by się stało gdyby Jezus zszedł z krzyża. Jak widać Jezus został przedstawiony jako normlany człowiek, taki jak my. Skłócony z życiem, nie dający sobie rady z wyborami życiowymi itp. Przegrywa kilka razy, najpierw chce nauczać miłośc, mimo wewnętrznej chęci zabijania za krzywdy, potem zamienia się w rewolucjoniste, a kiedy dowiaduje się, że ma umrzeć na krzyżu, nawet z tej misji rezygnuje pod koniec, ale sytuacje końcowe dają mu do zrozumienia, że musi pokochać ludzi, krzyż, swoje cierpienie i śmierć, bo ona odkupi nas ludzi, którym współczół. Jezus był takim samym człowiekiem jak ja i ty. Skłócony z życiem jakie przyszło mu odbyć. Tak już bywa w życiu, że ważne rolę przejmują te osoby, które tego wcale nie chcą, które twierdzą, że nie potrafią, którym trudno osiaga się to co mają, ale niektórzy z nich zwyciężają w życiu i chwała im za to. Od dzisiaj mój Jezus ma twarz Willema Dafoe. Niech żyje Jezus, najciekawsza postać na całym bożym świecie!!!