PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1060}

Ostatnie kuszenie Chrystusa

The Last Temptation of Christ
7,7 23 726
ocen
7,7 10 1 23726
7,7 24
oceny krytyków
Ostatnie kuszenie Chrystusa
powrót do forum filmu Ostatnie kuszenie Chrystusa

Cholernie kontrowersyjny. Scorsese, choć go lubię, tutaj mnie nie ujął zupełnie niczym. Nie podoba
mi się takie podejście do sprawy i ukazanie tak ważnej dla chrześcijan postaci, jaką był Jezus
Chrystus w taki sposób. Plus za grę Willem'a Dafoe.

ocenił(a) film na 10
sss_111

Pytanie o światopogląd: jak mniemam jesteś wierzący?
Ja też i wcale mi to nie przeszkodziło. Dla mnie ten film traktuje o WYRZECZENIACH Jezusa. O tym jak musiał odrzucić swoją cielesną powłokę i skierować się ku sprawom "wyższym". Błądził, to prawda. Bo szukał sposobu jak dojść do ludzi.

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Tak jestem wierzący. W sumie masz rację, ale ja jakoś byłem zniesmaczony, że tak powiem po obejrzeniu tego filmu. Takie moje odczucie, ale film był oczywiście zrobiony i zrealizowany bardzo dobrze, jednak nie mogłem dać wyższej oceny.

ocenił(a) film na 10
sss_111

Rozumiem, rozumiem. Nie wiem czy czytałeś książkę, ale jej ostanie zdania doskonale oddaja przesłanie, zarówno książki jak filmu

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Nie czytałem, ale skoro tak, to zerknę.

czarna_maggie

Może w takim razie przytoczysz zakończenie?

ocenił(a) film na 10
gorilla_2

Z miłą chęcią.
"- Jestem zdrajcą, tchórzem, dezerterem - wyszeptał. - Teraz to rozumiem:jestem stracony! Tak, powinienem zostać ukrzyżowany, ale zabrakło mi odwagi i uciekłem. Wybaczcie mi, bracia, oszukałem was. Gdybym tylko mógł przeżyć swoje
życie od początku!
Upadł na ziemię i uderzał głową o kamienie podwórza.
- Przyjaciele, przemówcie do mnie, pocieszcie mnie. Ginę, jestem stracony!
Wyciągam dłoń. Czy nikt jej nie złapie, nikt nie powie mi dobrego słowa? Nikt? Nawet ty, umiłowany Janie? Nawet ty, Piotrze?
- Co tu jest do powiedzenia? - zapłakał umiłowany uczeń. - Jakie czary na nas rzuciłeś, synu Marii?
- Oszukałeś nas - powiedział Piotr wycierając łzy. - Judasz ma rację: złamałeś słowo. Zmarnowaliśmy nasze życie.
Starcy zaczęli nagle krzyczeć chórem.
- Tchórz! Dezerter! Zdrajca!
- Tchórz! Dezerter! Zdrajca!
A Mateusz lamentował:
- Cała moje praca poszła na marne! Jak zgrabnie powiązałem twoje słowa i czyny z prorokami! Było to trudne, ale udało mi się. Mawiałem sobie, że w przyszłych synagogach wierni będą otwierać grube tomy i mówić: “Dziś czytanie z Pisma
Świętego według Mateusza!” Ta myśl dodawała mi skrzydeł i pisałem. Teraz wszystkorozwiało się w dymie, a ty - niewdzięczniku, analfabeto, zdrajco - jesteś temu winny. Tak, nawet tylko przez wzgląd na mnie, przez wzgląd na moje pismo, powinieneś zostać ukrzyżowany.
Raz jeszcze rozległ się skamlący chór starców.
- Tchórz! Dezerter! Zdrajca!
- Tchórz! Dezerter! Zdrajca!
W tym momencie z ulicy wbiegł Tomasz.
- Rabbi - zawołał. - Nie zostawię cię teraz, gdy wszyscy nazywają cię zdrajcą!
Nie opuszczę cię, nie, nie ja - prorok Tomasz. Powiedzieliśmy, że Koło się obraca.
Dlatego cię nie opuszczę. Czekam aż Koło się obróci. Piotr wstał.
- Chodźmy - krzyknął. - Judaszu, stań na przedzie i prowadź nas!
Dysząc ciężko, staruszkowie podnieśli się. Jezus leżał rozciągnięty twarzą do ziemi, z rozpostartymi szeroko ramionami. Wypełnił cały dziedziniec. Dawni przyjaciele wciąż wygrażali nad nim pięściami:
- Tchórz! Dezerter! Zdrajca!
- Tchórz! Dezerter! Zdrajca!
Każdy wykrzykiwał po kolei: “Tchórz! Dezerter! Zdrajca!” i znikał bez śladu.

Jezus rozejrzał się z bólem dookoła. Był sam. Podwórze i dom, bramy do wioski, sama wioska - wszystko zniknęło. Nie pozostało nic oprócz pokrytych krwią kamieni pod jego stopami; a dalej, w dole tłum: tysiące głów w ciemności.
Próbował odkryć gdzie jest, kim jest i dlaczego czuje ból. Chciał dokończyćswój krzyk LAMA SABAKTHANI. . . . Usiłował poruszyć ustami, ale nie mógł.
Zawirowało mu w głowie, jakby miał zemdleć. Miał wrażenie, że spada w jakąśprzepaść i znika.
Nagle poczuł na ustach i nozdrzach gąbkę umoczoną w occie; ktoś w dole musiał zlitować się nad nim i podawał mu ją na trzcinie. Przez chwilę wdychał głęboko gorzki, cuchnący zapach, po czym spojrzał w niebo i wydał z siebierozdzierający serce krzyk: LAMA SABAKTHANI!
Wyczerpany, natychmiast opuścił głowę na piersi. W dłoniach, stopach i sercu czuł przeraźliwy ból. Zaostrzonym nagle wzrokiem dostrzegł cierniową koronę, krew i krzyż. Dwa złote kolczyki i dwa rzędy ostrych, białych zębów lśniły w ciemnym słońcu.
Usłyszał chłodny, szyderczy śmiech: kolczyki i zęby zniknęły. Pozostał sam, zawieszony w powietrzu.
Jego głowa kiwała się na boki. Nagle przypomniał sobie, gdzie jest, kim jest i dlaczego czuje ból. Ogarnęła go dzika, nieposkromiona radość. Nie, nie jest tchórzem, dezerterem i zdrajcą! Wisi na krzyżu. Wytrwał do samego końca; dotrzymał słowa. Kiedy zawołał ELI ELI i zemdlał, na moment poddał się pokusie. Radości, małżeństwa, dzieci były kłamstwem; zniedołężniali starcy, którzy krzyczeli: “Zdrajca, dezerter, tchórz” to też kłamstwo. Wszystko, wszystko to majaki zesłane przez
szatana. Jego uczniowie żyli i mieli się dobrze. Rozeszli się w różne strony świata, żeby głosić Dobrą Nowinę. Wszystko było tak jak być powinno, chwała Panu!
Wydał z siebie triumfalny okrzyk: DOKONAŁO SIĘ!
I zabrzmiało to tak, jakby powiedział: Wszystko się zaczęło."

czarna_maggie

Dalej nie rozumiem przesłania tego filmu. Jezus ukazany jako człowiek, kuszony spokojnym życiem, potem jednak podejmujący "właściwą"(ponieważ to raczej pojęcie względne) decyzję. Ale po co? Właściwie, nawet nie wiem jakie pytanie zadać, żeby uzyskać odpowiedź. Nie rozumiem tego obrazu Jezusa tchórzliwego, ogarniętego strachem, który ostatecznie na krzyżu wiedziony jest wizją spokojnej starości u boku rodziny. Domyślam się, że to jest pewna konfrontacja. Na początku filmu przywołano tekst od autora, w którym mówi, że zawsze interesowała go ta walka boskości i człowieczeństwa. Na swój sposób rozumiem, o co mogło mu chodzić. Zastanawiał się jak pogodzić boskość, zasady boskie z człowieczeństwem, które nie jest odporne na pokusy. Mimo to dalej nie rozumiem jak to się do końca ma z całym przedstawionym życiem i śmiercią JEzusa w filmie.

ocenił(a) film na 10
gorilla_2

Hmm...Nie wszystkich musi to przekonywać. Mnie właśnie podbiła ta wewnętrzna walka; to że mógł wieść spokojne życie, ale wybrał krzyż. Postawił swoją powinność nad swoje szczęście.
I nie nazwałabym filmowego Jezusa tchórzliwym. Może zachowawczym. Każdy (normalny) człowiek boi się bólu i cierpienia.

czarna_maggie

Użyłem takich słów, bo sam tak o sobie mówił. Faktem było, że był właściwie targany przez sprzeczne emocje. Ja tutaj niczego nie krytykuje. Nie mówię, że mnie to przekonało czy też nie. Film obejrzałem i zostawiłem bez oceny, bo właściwie nie wiedziałem co myśleć po jego obejrzeniu. Ale może po prostu szukam w nim czegoś, czego nie ma.

ocenił(a) film na 10
gorilla_2

Rozumiem, rozumiem. Druga rzecz, że odbiór takich filmów zależy też od światopoglądu(chyba bardziej niż inne). Wątki religijne zawsze były pewnym problemem...

czarna_maggie

Raczej poruszanie wątków religijnych i kontrowersje z tym związane. Nawet "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" wzbudził kontrowersje ze względu na wątki religijne, które pełniły zupełnie inną funkcję. Ja do tego filmu podszedłem raczej bez żadnych uprzedzeń, bardzo podobała mi się koncepcja ukazania Chrystusa jako zwykłego człowieka, którego dręczą wątpliwości.

gorilla_2

Jak się spotkamy z Ojcem w Niebie to wszystkiego się dowiemy.
Człowiek jest zbyt słaby na taką potężną wiedzę. Pan pragnie nam to oszczędzić.
Żyjmy i pozwólmy żyć innym zgodnie z Prawem Bożym.

Tyle i aż tyle. Nic więcej od nas On nie pragnie. Kochajmy się wzajemnie i pilnujmy pokoju.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones