Oryginał powalał subtelnością uczuć pomiędzy bohaterami, tu wszystko jest sztuczne i miałkie. Dopiero końcówka nieco porywa, bo kto widział oryginał wie, że musi porwać. Nic tu do siebie nie pasuje, znakomite aktorki wypadają jak gwiazdy opery mydlanej a Ejiofor jest mniej więej tak nieporadny jak jego nazwisko...
Tego też się spodziewałam, nie wiem czy zmuszę się do tego filmu bo po samym zwiastunie w porównaniu z oryginałem odrzuca mnie totalnie.
Mam bardzo podobne odczucia po seansie. Scenariusz oryginału nie musiał być monumentalnie nieprzewidywalny, ponieważ nadrabiał psychologią postaci i dobrym ukazaniem ich relacji. Tu pozbawili widza i tego, i tego. Aktorsko film nie jest zły, choć jednak bezbarwny... Szkoda,że tam gdzie powinnam poczuć jakąś głębię kontrowersji tego, do czego się posunęła postać Julii, poczułam jedynie parcie na pęcherz i niecierpliwość, kiedy film się w końcu skończy.
Zgadzam się ze wszystkim, poza opinią o aktorkach. Moim zdaniem Julia i Nicole zagrały słabo, bez wyrazu- scenariusz nie pozwalał na to, żeby te emocje wykazać. A nawet, gdyby scenariusz był nasączony uczuciami, dramatem, lękiem, strachem itp, niestety Nicole jest już tak słabą aktorką, ze jak to powiedział Raczek- ona jest już bardziej modelką, niż aktorką.... Oryginał zdecydowanie lepszy!
Pozostaje mi się zgodzić z Twoją oceną, choć oryginału nie widziałem. Końcówka mnie rozczarowała, bez sensu była też kwestia 9/11 i terrorystów, ale domyślam się, że trzeba było hamerykańcom przypomnieć to i owo. Początek był obiecujący, ale im dalej w las - tym dziwniej. Chyba na więcej niż 6 ten film nie zasługuje.
Oryginał "Secreto de sus ojos" rewelacyjny. Zaczełam ogladać amerykański film, mówię co to za ku..... pa, takie dwie aktorki w filmie, a film o niczym I ta sztuczna gra Kidman, aktorzy graja jak z filmu brazylijskiego ) ale dalej oglądam ( choć chciałam przerwać ) i coś mi zaczyna nie pasować, jakies dejavu, potem scena jak Nicole Kidman sie nachyla i On patrzy w dekold, od razu zajrzałam na film web, patrze film skopiowany i to jak do du... jak można spieprzyć taki film. Mam już dość kina amerykańskiego, to ostatni film, na jaki zmarnowałam swój czas
Spora różnica pomiędzy oryginałem a tym filmem. Sekret w jej oczach to znakomity scenarisz, świetni aktorzy, wyraziste postacie i ich cięte riposty. W amerykańskiej wersji oprócz scenariusza kuleje także aktorstwo. Piersi to akurat nigdy nie był atut u Nicole, więc ta scena wypada po prostu słabo. Chiwetel Ejiofor zagrał poprawnie, Julia również...jedna rzecz wyróżnia ją w tym towarzystwie ona wygląda na swoje lata.
Właśnie od tej sceny film się moim zdaniem posypał całkiem. O ile w pierwotnej wersji filmu, ta scena porywa i przyśpiesza akcję, to w amerykańskiej wersji wypada wszystko sztucznie, nierealistycznie, a zabójca wyszedł na ostatniego idiotę. Ja taką osobę niechciałbym na informatora..Poza tym tak chroniony informator okazuje się potem niepotrzebny, a grupa terrorytyczna zostaje rozbita bez jego pomocy.
Co do Nicole Kidman to niestety nie pasowała mi do tej roli. W oryginalnej wersji główna bohaterka wręcz hipnotyzowała, Nicole natomiast głownie ładnie wyglądała (ale może to wina scenariusza, który jej postać niemal pozbawił emocji).
W ogóle po co robić amerykańską wersję dobrego filmu argentyńskiego (bo moim zdaniem nie wybitnego). Historia, którą pokazuje i wszelkie zdarzenia, reakcje postaci są dostosowane do realiów południowoamerykańskich, nawet konkretnego okresu. W Ameryce te zdarzenia, zachowania ludzi wychodzą sztucznie, a niektóre sceny wręcz się sypią (właśnie np ta z przesłuchaniem).
Nie ma czegoś takiego, że kobieta, która nosi rozmiar XS szczuje mężczyznę piersiami(chyba, że należy do tego małego % kobiet, które są posiadaczkami naturalnych dużych piersi albo są to sztuczne piersi). Mogli postawić na jej długie nogi i już ta scena wypadła by wiarygodnie. Po drugie polityka nie traktuje poważnie pań, które uważane są za atrakcyjne przykład: Magdalena Ogórek (SLD). Potencjału Julii też nie wykorzystano w pełni. Scena, w której tuli matrwą córkę wypadła sztucznie a powinna była wzruszać. Scenariusz przerobiono na gorsze i aktorzy nie pasowali do ról, które grali. Ogólnie rzecz biorąc słaby scenariusz i reżyser.
Akurat Nicole Kidman ma sztuczny biust;). Ale nie to było najwazniejsze w tej scenie- jeśli tak uważasz, chyba nie widziałeś oryginału;). Czy w polityce nie traktuje się poważnie pań, które są atrakcyjne? Ryzykowne stwierdzenie i ja się z nim nie zgadzam..Wiele atrakcyjnych kobiet pełniło funkcję ministra, premiera, prezydenta, króla, a nawet były władczyniami absolutnymi. Mogę wymienić kilka takich kobiet dla poparcia swojej tezy i to tylko z historii ostatnich kilku lat: Ewa Bieńkowska, Joanna Mucha, Julia Tymoszenko, Condollezza Rice, Mara Carfagna..a jeszcze nie doszedłem do Ameryki Południowej, gdzie wśród pań w polityce można robić konkursy piękności. Wszystko zależy nie od urody, ale od charakteru. Uroda w polityce gra drugorzędną rolę. Użyję nawet mocnego sformułowania, że kto zwraca uwagę na urodę w polityce, ten nie powinien głosować. Akurat w tej dziedzinie liczy się tylko i wyłącznie charakter i wiedza.
Co do samego filmu, to zgadzam się, że scenariusz był gorszy od orygniału (ale nie powiem, że słaby, raczej średni). Autor scenariusza miał problemy z przeniesieniem historii do USA i pokazania jej w wiarygodny sposób. Reżyserię oceniam pozytywnie, bo film mimo wielu niedociągnięć fabularnych oglądało się przyjemnie. Oryginał miał dłużyzny, a w wersji amerykańskiej historia płynęła dośc lekko i przyjemnie- tu zdecydowany plus. Minus za pokazanie postaci i ich jednowymiarowość- oryginał bije pod tym względem wersję z USA na głowę. Jednak coś co naprawdę psuje ten film, to zmiana charakterów głównych bohaterów. W oryginale to są po prostu dobrzy ludzie, osoby które mają dylematy moralne, cierpią gdy zrobią coś wbrew sobie, natomiast w wersji z USA mamy postaci, które kradną, zabijają i traktują to jako coś naturalnego.
Dokładnie,oryginał powalał subtelnością w wielu scenach,wszystko było takie naturalne,prawdziwe zaś wersja amerykańska jest po prostu bardzo słaba i może sam film jakoś się jeszcze broni gdyby nie to,ze ten kto widział oryginał zauważy,że amerykanie zrobili zrzynkę z oryginału czyli prawie wszystko pozmieniali ale zrobili to tak chamsko,że aż prawie wyszło to o zgrozo karykaturalnie!
dla mnie również "nędza", nie będę się rozpisywał, że dwie sławy zagrały tak jakby były w przerwie na lunch, ale nic dramatyzmu - nudy. Najciekawsze 10 minut na początku i na końcu. I tyle.
"nędza", czyli Pan dajesz notę średni (5) skoro film jest słaby (2/3)???? bo dwie sławy zagrały??? jedna miała brzydki makijaż druga ładny, ot i cała ich gra, bo w tym filmie akurat żadna z nich nie zagrała... po prostu tam występowały i za to pewnie chajs zgarnęły.... pozdrawiam