NWH jest po prostu średnim filmem z dużym budżetem, który bazuje na nostalgii do poprzednich filmów. Śmierć May tak samo jak reszta filmu była przewidywalna. Rozczarowanie roku.
Nie tyle przewidywalna, co niestety dość obojętna dla widza. Trzy filmy i nie potrafić zbudować postaci, która byłaby czymkolwiek więcej niż „hot aunt” No to trzeba serio się postarać. Myślę ze „wujkiem Ben” Hollanda był i powinien pozostać Tony Stark.
Mam trochę podobnie. Strasznie mi było żal w tym wszystkim Petera i tego, że stracił po raz kolejny ukochaną osobę, a tutaj właściwie osobę, która od dzieciństwa zastępowała mu matkę... ale sama scena nie została ani napisana, ani nakręcona w sposób, który mnie jakoś szczególnie poruszył. Plus to, co mówisz - May miała za dużo typowych dla Marvela scenek komediowych, a za mało takich, w których rozwinęłoby się jej osobowość, gdzie byłoby widać, jak ważną rolę gra w życiu bratanka. Może w dwóch poprzednich filmach coś tam się przewinęło (scena pocieszania Petera po "stracie stypendium u Starka" i wspierania go w FFH), ale w tym niestety trochę wyszła klapa.
Dwa razy - w tym i w poprzednim filmie - zwrócono uwagę na to, że May bierze udział w akcjach pomagających ludziom dotkniętym przez los, ale nawet nie zrobiono z tego jednego, solidnego wątku, który zaznaczyłby to jako ważny element charakteru May.