,gdyż nie wszystko w tym filmie jest jemu podporządkowane.Jest tylko jednym z narzędzi narracji,a nie motywem przewodnim.Geje zawsze przeinterpretują znaczenia niektórych symboli.To co było powiedziane otwarcie o kontakcie koreańczyka z holendrem ,nie jest równoważnikiem relacji majora z japońskim kapitanem !!!Błędem...
więcejBardziej zrozumiałe i strawne niż Tabu który obejrzałem jako pierwszy. Nie jest to film antywojenny, jak chcą tego niektórzy czy gejowska klasyka jak chcą inni. To film o ludziach na wojnie z punktu widzenia przedstawiciela kultury całkowicie odmiennej od europejskiej. I nie jest to film "gejowski" chociaż David Bowie...
więcejNie będę kłamać, obejrzałam ten film tylko ze względu na Davida Bowie. Nie spodziewałam się nadzwyczajnej fabuły... a tu taki smakołyk!
W ''Furyo'' podobało mi się wszystko! Od klimatycznego pokazania zetknięcia się dwóch, skrajnie różnych kultur, przez piękną muzykę, do głównych postaci.
Homoseksualny kontekst...
Jak dla mnie to film za bardzo rozwlekły i za dużo w nim sztuczności - zarówno w scenariuszu, jak w grze aktorów. Zresztą czego można się spodziewać po koprodukcji dawnych wrogów dotyczącej wojny? Zobaczyć można ale niekoniecznie.
Nagisa Oshima powinien dostać specjalną nagrodę cesarską za wkład w relatywizowanie japońskich zbrodni wojennych. Przydałby się kolejny film o tym, jak to wszyscy się mylą, a jakieś tzw zbrodnie to wyłącznie wynik tragicznych nieporozumień kulturowych.
Np. "Wesołych Świąt, rotmistrzu Pilecki". W pozytywnej roli...
I poczułam potrzebę napisania tu czegokolwiek... ot tak. Film mnie POWALIŁ. Znowu. Absolutnie piękna muzyka, urzekająca, wielowarstwowa historia, doskonała gra aktorska... Bowie wspiął się tu chyba na wyżyny swoich aktorskich możliwości, które są naprawdę niemałe ("Zagadka Nieśmiertelności", "Basquiat" itd.). To rola...
więcejWczoraj obejrzałem HANA-BI i się nim zachwyciłem, a dziś ten film go przebił. Świetnie było zobaczyć młodego Kitano i Bowie'ego. Nie będę się rozpisywał jaki ten film jest wspaniały. Napisze tylko, że ostatnia scena wgniotła mnie w ziemię, tak jak ta z Zielonej Mili i choćby dla niej warto go obejrzeć.
otóż oprócz ważnych dialogów dotyczących godności ludzkiej w zderzeniu kultur - japońskiej (azjatyckiej) i europejskiej - cudownej ścieżki dźwiękowej (ganiałem za nią parę dni po Kopenhadze w 1989 r.) ... jest jeszcze coś ! Otóż tytułowy Mr Lawrence to postać autentyczna - jak i po części historia. Sir Laurens van der...
więcejObejrzałam film wczoraj na jedynce.Bardzo żałuję,że nie nagrałam.Film piękny i wielki.Tak uważam.Znakomity David Bowie.przez cały dzisiejszy dzień słucham tylko jego płyty,chociaż z jeszcze większą przyjemnościa słuchałabym tylko muzyki z filmu-gdybym tylko ją miała..bo muzyka w "Wesołych świąt pułkowniku Lawrence"...