Od połowy lat 90. to właśnie to pasmo pozwalało młodym debiutantom prosto po szkołach
rozwinąć skrzydła i pokazać światu "nową jakość" w animacji. Artystów zebranych wokół What
a Cartoon łączyło luźne, szydercze podejście do tematu, scenariusze balansujące na krawędzi
kreskówki dla dorosłych (jednym z głównych powodów, dla których coś takiego nie powstanie
ponownie jest prosty fakt- dzisiejsza cenzura jest za ostra dla takich projektów), wolna, niczym
nie ograniczona i nieskrępowana animacja i angażowanie prawdziwych talentów.
Tak sobie myślę, że What a Cartoon Show to swoisty DeviantArt swoich czasów, braki w
budżecie nadrabiający pełnym zaangażowaniem członków i ich świeżymi, uwspółcześnionymi
wizjami zachodniej animacji (nieudolnie podrabianej obecnie), prawdziwa bohema, zjawisko
warte odnotowania w annałach historii kinematografii.
To ciekawe, że kariery Tartakovsky'ego, Lauren Faust, Craiga McCrackena, czy Roba
Renzettiego zaczęły się właśnie tutaj.